W dzieciństwie chciałam zostać pisarzem i napisałam kilkanaście stron swojej pierwszej, kryminalnej powieści pt. „Detektyw Konopka na tropie”. Moja rodzina po lekturze tego arcydzieła pokładała się ze śmiechu  przez tydzień. W rezultacie kilkadziesiąt lat później będę prowadziła wykłady z problematyki dobra i zła w powieści kryminalnej oraz przygotowywała kilka publikacji na ten temat. Minęło parę lat, kiedy zapragnęłam grać na skrzypcach i poniosłam sromotną klęskę. Ale konsekwencje tej klęski okazały się dla mnie korzystne.

Zainteresowałam się teorią i analizą struktur muzycznych i kilka dekad później wykładałam filozofię muzyki. W końcu swój los chciałam związać z teatrem, nawet na studiach wystawiłam dwie sztuki z pomocą kolegów. Idąc dalej tą drogą przygotowywałam się do egzaminów wstępnych na reżyserię, na warszawską PWST. W tym samym czasie mój profesor dostał, w końcu po 13 latach czekania, pozwolenie na zatrudnienie asystenta. Profesor wybrał mnie i tak z czasem reżyserię teatralną przeniosłam na salę wykładową.

Dodam jeszcze, że urodziłam się,  wychowałam i edukowałam  w Warszawie, a swoje najważniejsze, filozoficzne projekty od lat realizuję w Krakowie.

Wszystkie te wydarzenia z mojej biografii prowadzą do  fundamentalnego pytania; czy prześladuje mnie życiowy pech niczym obywatela Piszczyka czy też mam szczęście? Nigdy nie chciałam studiować filozofii, w przeciwieństwie do polonistyki, historii i historii sztuki. A jednak, prawem kaduka, wszystko co mnie w życiu naprawdę interesowało, fascynowało, inspirowało, znalazło się – w zmienionej postaci i formie – w polu moich filozoficznych prac, lektur, kontaktów, zajęć, projektów badawczych i dalszych planów. Nie zostałam ani pisarzem, ani skrzypkiem ani reżyserem, ale literatura piękna jest wciąż dla mnie ulubioną lekturą, którą łączę ze słuchaniem muzyki, a teatr opętał mnie na całe życie! Czy bez tych wszystkich zauroczeń, pasji i doświadczeń, mogłabym do dzisiaj studiować filozofię, wgłębiać się w jej tajniki? 

Do filozofii wnosi się własną osobowość, własne życie, które nadaje teoretycznym spekulacjom egzystencjalnego i humanistycznego znaczenia. Moje spotkania z etyką można rozpisać na trzy etapy: próbę jej poznania od strony teorii i koncepcji (historia etyki), następnie zainteresowałam się różnymi zagadnieniami i problemami w etyce, które albo wymagałaby jej krytycznej analizy albo wskazywały na nowe możliwości jej uprawiania. Trzeci, obecny etap, to próba budowania etyki humanistycznej w ścisłym powiązaniu z literaturą i sztuką z jednej strony, a z drugiej z naukami społecznymi (kulturoznawstwem, socjologią i psychologią). W polu tych badań ważną rolę odgrywa idea integracji uniwersyteckich i akademickich środowisk filozoficznych, artystycznych i instytutów kulturoznawstwa. Mam na myśli na  nie tylko inicjowanie wspólnych dyskusji seminaryjnych, poświęconych fenomenowi nowoczesności, ale także promowanie, przybliżanie sylwetek wielkich polskich filozofów – luminarzy kultury humanistycznej. Ten program mogę  realizować w Krakowie, przy współpracy moich nieocenionych Znajomych. Bo niewątpliwie, jedną z przyjemności, jaką przynosi ze sobą filozofia, jest żywy kontakt lub zapośredniczony przez teksty ze wspaniałymi, szlachetnymi, pełnymi humoru i mądrymi ludźmi.